Chodziła za mną od jakiegoś czasu. Oznacza to tylko tyle, że trafiła w dobry moment moich wewnętrznych potrzeb i że ma niezły marketing, bo (quasi)poradniki wszelakie przed oczy me często nie wyskakują.
Ciekawe, że ten temat właśnie ostatnio do mnie wrócił, bo mam wrażenie, że w pewien sposób sama przyczyniłam się do jego rozpowszechniania w PL - dawno, dawno temu, na SLOT Art Festival prowadziłam warsztaty Jak się nie dać skonsumować, które właśnie o tym traktowały. Nie były stricte o slow life, ale zastanawialiśmy się nad wartościami, priorytetami, korzeniami, jakością, samoświadomością i uważnością.
Książka jest o dbaniu o jakość - codzienności, pracy, relacji, planów. Nie spodziewajcie się po niej wywodów filozoficznych na temat życia w trybie slow, ani minimalistycznych pomysłów przemiany we współczesnego ascetę. Nic z tego. Autorka, niczym dobra koleżanka, dzieli się swoją drogą w poszukiwaniu jakości w różnych aspektach życia, podsuwa pomysły i rozwiązania i zachęca do ich wypróbowania. Zdecydowanie nienachalnie.
Co znalazłam w książce?
- Pochwałę jakości - od wszelkich wykonywanych czynności, przez cele i plany, po jakość przedmiotów, którymi się otaczamy.
- Zwracanie się do czytelniczki (po latach czytania tekstów z końcówką wyłącznie męską jest to odświeżająca odmiana).
- Akcentowanie świadomości i samoświadomości (Skąd przyszliśmy? Kim jesteśmy? Dokąd idziemy?).
- Krótkie zadania do wykonania, aby tę samoświadomość rozwinąć.
- Wywiady z innymi, którzy już nieco zwolnili.
- Zachęcanie do eksperymentowania, wychodzenia z wydeptanych ścieżek, wydeptywania nowych.
- Interesujący rozdział na temat bardziej emocjonalnych i emocjonujących relacji i randkowania, który przydałby mi się dużo wcześniej.
Moja podyplomowa koleżanka spytała, czy warto książkę dorzucić do kolekcji. Przyznaję, że nie spytałam, jaką ma kolekcję, ale chętnie odpowiem:
Kiedy warto?
- Kiedy nie wiesz, o co chodzi z tym slow life, ale coś cię ciągnie do tego tematu;
- kiedy szukasz nieobciążającej umysł orką słowną, ale inspirującej lektury;
- kiedy chcesz się trochę bardziej życiowo urzeczywistnić, bo tryb nieustannej gonitwy czasami za bardzo męczy;
- kiedy chcesz poczuć, że rzeczywistość da się bardziej ogarnąć;
- kiedy szukasz autocoachingu (tzw. samopomocy ;) ) w wersji mini.
Kiedy nie warto?
- Kiedy szukasz suchych, naukowych treści (niektóre poradniki zawierają trochę teorii);
- kiedy uważasz, że stratą czasu jest czytanie o tym, jak młoda dziewuszka układała sobie życie;- kiedy uważasz, że od kobiety, która nie ma męża, dzieci, szalonego szefa i niechętnych współpracowników, nie możesz się niczego nauczyć;
- kiedy wiesz, co to slow life, i już się w tym realizujesz.
Właściwie cała książka zawiera się w tym zdjęciu (z niej też ono pochodzi).
Jednak jeśli uważasz, że to nie wystarcza, szczegółowszą wersję można znaleźć w wersji papierowej i ebooka. I u mnie na półce. Jeszcze.
chetnie preczytam, mimo tych "przeciw". buzka!
OdpowiedzUsuń